sobota, 24 listopada 2012

System dwufazowy (29 września 2012)


Nie. Nie chodzi o nowy vizir. O vanish też nie.

Chodzi o... życie!

Życie to nie je bajka jak mówi staroamazońskie powiedzenie. W życiu raz jest tak a za chwilę inaczej. Raz nam się chce, a na drugi dzień już nie bardzo. Raz nam idzie jak z płatka, a raz jak po grudzie. A gdy na Michała obrodzą żołędzie, dużo śniegów w zimie będzie...

Jeno zaraz! To nie kącik miłośników przysłów! To blog o poważnych sprawach. O ciężkim życiu moim!

Toteż wróćmy do sedna sprawy. Do systemu dwufazowego. Bo chodzi o to, że... po prostu w tym tygodniu strasznie mi się nic nie chce. Bieganie? Bleh. Na rower? Wsiadłem, i było całkiem nieźle,  ale to było raz i nieprawda. Języki? Porobiłem z Love rosyjski, chociaż bardziej dla zabawy niżby się cosik nauczyć. I tak dalej, i tak dalej. Jak widać wpisów na blogu w tym tygodniu też mnogość ogromna, a pomysłów, planów tyle było, że łohoho!

No i szczego to wynika? Tłumaczyć mogę się faktem, iż dostałem pracę. I po prostu sobie folguję ciesząc się ostatnimi dniami moich krótkich wakacji trwających praktycznie od powrotu z Rumunii, czyli... połowy maja. Ale to kiepskie tłumaczenie. Lepszym jest to, że doświadczam cyklicznego systemu dwufazowego chciejstwo - niechciejstwa.

Czymże się on objawia już wytłumaczyłem. Nie jest w sumie też specjalnie groźny, bo generalnie robię w trakcie fazy niechciejstwa tyle samo co w fazie chciejstwa. Po prostu w tej drugiej wszystko przychodzi mi jakoś tak łatwiej.

Bieganie w zeszłym tygodniu to był wypas, w tym? Zrobiłem co miałem zrobić, ale wolałbym o tym zapomnieć. Szczególnie o dzisiejszej walce z kolką. ZNÓW SIĘ NAŻARŁEM. A miałem tego nie robić... Ale mam wytłumaczenie - obiadek u babci. No jak ja mogłem ją zawieść i nie zjeśc jeszcze jednego kotlecika, no jak?! I potem był ból... Wytężyłem jednak silną wolę i udało się przebiec co trzeba, chociaż już chciałem sobie skracać trasę. Nie ma tak! W sumie jestem z siebie nieco dumny nawet.

Mam nadzieję, że jutro będzie jednak lepiej ;).

No i od nowego tygodnia biorę się za siebie jeszcze bardziej vol. 124312! Wychodzę z fazy niechciejstwa i nie ma że boli! Lepsza dieta, więcej nauki języków i ogólnożyciowe ogarnięcie! Miejmy nadzieję, że nie do następnej fazy niechciejstwa, czyli znając mnie do za dwa tygodnie...

Ah, i jeszcze jedna, mniej przyjemna opcja systemu dwufazowego. Raz się wygrywa 4 mecze z rzędu, raz się przegrywa jeden z Polonią Warszawa. Może się wypowiem jeszcze szerzej na ten temat.

Póki co mi się nie chce.

I mam czyste sumienie. Bo już cały świat wie dlaczego.

Błogostan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz