sobota, 24 listopada 2012
Siła bezczynności (1 października 2012)
W związku z tym, że dziś filozoficznie to na początek, któtka relacja z wczorajszych "Cierpień młodego Bajasowa". Żeby mieć z głowy.
Początek mega, giga ciężki. Kolka na dzień dobry. Obiedzie u babci ileż będziesz się upominał jeszcze, żeś za duży był? Miałem dość po 5 minutach, a przede mną jeszcze ponad 10 razy tyle. O nienienie ja się nie poddaję tak łatwo.
Rozbiegałem francę!
Po 10 minutach nic nie zostało z kolki. Biegło mi się super, chociaż w 1/3 dystansu przepoczwarzyłem się w kuriera i leciałem z kosmetykami dla Love, bo zapomniałem jej wziąć wcześniej i odpokutowywałem. Efekty pominę milczeniem...
Nie wiedziałem, że kosmetyki potrafią tak skutecznie nakłonić człowieka do prania plecaka!
Miało być filozoficznie.
Dziś się w końcu wybrałem na wieczorny porządny spacer. Od dawno się zbierałem i w końcu się udało. I czemu to służy? Takie łażenie po nocy, po pustych ulicach?
Katharsis.
Myślenie o niczym i o wszystkim. Sto pomysłów na sekundę. Za chwilę kompletna cisza w głowie. Żadnych bodźców z zewnątrz. Migających świateł komputera czy telewizora. Liter z książki, dźwięków muzyki. Tylko ja, moje myśli, wyobraźnia.
Pewien, bardzo dla mnie mądry Pan Doktor, kiedyś na wykładzie powiedział, że czas pracy musi się równać czasowi odpoczynku. Czas robienia = czas nierobienia. Cały szkopuł w tym jak nic nie robić w taki sposób, żeby było to efektywne. Umysł też potrzebuje czasu regeneracji, jak mięśnie nóg po ciężkim bieganiu.
Czasem trzeba zdjąć z mózu wszystkie obciążenia i dać mu popłynąć na swoich własnych falach. Dla jednego będzie to pisanie, dla drugiego śpiewanie, dla trzeciego spacery po nocy, a dla czwartego leżenie na trawie i obserwowanie gwiazd. Ważne, żeby wyłączyć się na zewnętrzne bodźce i robić to "coś" mimowolnie, z niemalże wyłączoną świadomością. Wtedy odpoczynek będzie miał sens. Walnięcie się z piwem przed tv daje efekt dokładnie odwrotny.
Warto spróbować poznać siłę bezczynności. Konstruktywnej bezczynności. Czasem to daje więcej niż forsowanie się na chama, byle cokolwiek robić.
Czasu w życiu mamy mało, ale nie na tyle mało, żeby czasami fajnie się poobijać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz