sobota, 24 listopada 2012

Ambitnie do przodu (6 listopada 2012)


Coraz rzadsze odstępy pomiędzy poszczególnymi postami, każą sugerowac, iż nie interesuje mnie już pisanie bloga.

Nic bardziej mylnego, złorzeczący!

Pomysłów mam naprawdę dużo. Że będę pisał rzeczowo i fachowo na temat wydarzeń i doniesień sportowych. Że będę dzielił się moim bólem i radością związanymi z bieganiem. Że podzielę się moimi spostrzeżeniami dotyczącymi lokalnych bolączek miasta Łodzi. Że podzielę się moją wiedzą z gatunku historii architektury i sztuki. Byc może będę nawet prowadził rozległe polemiki z setkami czytelników.

Uważam, że mogę byc dumny ze swoich planów!

Tak, tak, wiem. Z realizacją gorzej. Zawsze jest fajnie w fazie myślenia, tworzenia koncepcji. Potem, kiedy przychodzi do przysłowiowego "czego" okazuje się, że a to brakuje sił, czasu czy pogoda nie taka.

Co nie zmienia faktu, że zamierzam któregoś dnia dopiąc swego. Jeśli nie zacznę dziś, chociaż odrobinkę, kroczek po kroczku realizowac zamierzeń, to za pół roku dużo dalej nie będę. A tak chociaż dziubdziam te wpisy raz w tygodniu, ale przynajmniej jak ktoś tu przypadkiem trafi, to będzie miał możliwośc poczytac moje ględzenie o tym, jak to tu miało byc fajnie, a nie jest. I może wróci za dwa dni, a ja akurat dodam najlepszy post w historii blogów. Wtedy, wiadomo, sława, dziewczyny, szampan i szampon.

Póki co biorę się za lekturę kolejnej książki o historii architektury. To oczywiście w ramach planu "czytam przyjemne książki". Jednakże, cóż jak biedny poradzę, kiedy głód wiedzy w tej dziedzinie jest u mnie niezaspokojony.

I 13 spotkanie ws. kursu przewodnickiego! Mam zamiar dopiąc swego, chociaż mój szef raczej nie podskoczył z radości na myśl o moim rocznym marudzeniu, że znowu chcę miec wolne popołudniu. Najwyżej zmienię szefa, jak mu dalej nie będzie pasowac, hi hi hi :).

I już tak konkretniej - młodzi z Widzewa - kolejny raz szacun, w ogóle, piłkarze w wieku <23 dają nadzieję na lepszą przyszłośc polskiej piłki. Oh, i przy okazji wyczytałem w necie, że Lewandowski ma asystę. Gratki ;).

Szacun Jerzyk! Kurde, fajny tenis, bez kompleksów, wykorzystujący 100% własnych predyspozycji fizycznych, oby tak dalej! Mój kolega z gimnazjum, że tak się pochwalę (chociaż już sam fakt chodzenia do gimnazjum jest raczej mało chwalebny, pomijam żenującą resztę).

Biegam już nowy plan, bez odpuszczania. Jest naprawdę fajnie, a może byc lepiej. Zmieniłem nieco podejście do tematu, dzięki czemu nie ma uczucia zmuszania się. Jeszcze tylko 23 tygodnie! Niestety, kolka jak była tak jest...

Reasumując dzisiejsze rozważania. Nieważne, czy rzadko, czy często, czy ambitnie, czy po łebkach, czy zabawnie, czy żenująco. Masz plan? Trzymaj się go i ambitnie do przodu! Mistrzów nikt nie rozlicza ze stylu gry na początku, jeśli w finale grali bajecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz