piątek, 20 września 2013

Młodzież

Papier przyjmuje wszystko, ale w zamian za ofiarowane mu zaufanie zachowuje sporo tajemnic dla siebie. Chociażby to kiedy się pisze. Gdybyś czytał moje zapiski na kartce papieru nie miałbyś pojęcia czy napisałem to 14 maja, 24 lipca czy piszę to 20 września. Zwłaszcza, że znając moją złośliwość pisałbym tylko "dzisiaj".

Niestety internet podobno nie kłamie. Przynajmniej w kwestii dat i godzin. Bo w innych kwestiach nie ufałbym mu tak bardzo.

Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek będzie mi dane powiedzieć, że nie czuję się elementem ogólnie pojętej "młodzieży" naszych dzisiejszych czasów. Na co dzień śmiejemy się z babć, że nie potrafią wysłać smsa, z rodziców, że maila piszą jak list do przyjaciela (dobrze, że znaczków na monitor nie przyklejają), a tym czasem ja jestem z tych, których wyprzedziły moje własne czasy.

Dlaczego? Piszę bloga, oglądam klipy na yt, znam sens emotikon i bezsens komentarzy pod artykułami, więc chyba jestem na świeżo. Nawet się trochę się podpisuję pod tym całym nowym Nowym Światem.

A jednak nie jest tak różowo. Nie posiadam fejsa. Nie utrzymuje kontaktu z nikim, kto unikałby mnie przy spotkaniu na chodniku czy w tramwaju. W zasadzie nie mam znajomych, bo większość z nich wymaga ode mnie żebym podpiął się pod facebooka, żeby móc się ze mną umówić. Reszta potrzebuje stałego kontaktu telefonicznego - wtedy tylko jestem uznawany za wartego utrzymywania znajomości. Na palcach ręki drwala wymieniłbym tych, którzy ustawiliby się ze mną dwoma smsami z gatunku - "Tam, o tej" "OK". O przyjściu pod blok i zadzwonieniu domofonem pamiętają dzisiaj tylko listonosze.

Młodzież utonęła w internecie. Zaginęła w dżungli portali zaprojektowanych tak żeby nieświadomie się od nich uzależniali. Włażenie na witryny, na których nic się nie dzieje, dla samego wrażenia to efekt znakomicie wykreowanego pędu ku informacji. Nieważne jest teraz co wiemy i jakie to ma dla nas znaczenie, ważne jest że w ogóle wiemy. Stąd wzrost znaczenia wiadomości z gatunku "Założyłem nowe majtki, Boże jak mnie uciskają".

Dlatego uciekam w miejsca, które pamiętam z czasów mojej jeszcze niezgredliwej młodości. I tym bardziej wpadam w doły. Bo w miejscach, gdzie kiedyś ciężko było znaleźć miejsce żeby usiąść dziś można przebierać w pustej przestrzeni. Nikt nie pije piwa i taniego wina pod szkołą, nikt nie wrzuca bramek z boiska do rzeki, nikt nie odpala zimnych ogni z okazji promocji w carrefour.

Dzisiaj dziękuję Bogu, że jeszcze ktoś musi wyjść z psami na spacer, bo spacerowałbym samotnie.

To ja zdziadziałem, czy młodzieży już nie ma?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz